Prof. dr hab. Krzysztof Domaradzki
Kierownik Zakładu Herbologii i Technik Uprawy Roli IUNG-PIB we Wrocławiu
Środki ochrony roślin, zwane również pestycydami, są substancjami pochodzenia naturalnego lub syntetycznego. Ich przeznaczeniem jest ochrona gatunków uprawianych przez człowieka przed zagrażającymi im szkodliwymi czynnikami.
Czy we współczesnym świecie można obejść się bez środków ochrony roślin?
Aby odpowiedzieć na to pytanie należy rozważyć kilka faktów. Najważniejszym jest problem ziemi nadającej się pod uprawę. Niestety, tak jak onegdaj powiedział Mark Twain: „Problem z Ziemią polega na tym, że jakiś czas temu przestano ją produkować”. Jej zasoby są ograniczone i z upływem czasu kurczą się. Obecnie grunty nadające się pod uprawę zajmują w skali całej Ziemi ok. 14,763 mld ha, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca daje nieco ponad 2 000 m2 (w naszym kraju jest to 2 900 m2). Ze względu na dynamiczny wzrost populacji, powierzchnia ta nieustannie zmniejsza się. Jeszcze w roku 1959 było to 4920 m2, natomiast prognozy na rok 2050 zakładają już tylko ok. 1550 m2 na osobę. Dlatego w celu zaspokojenia potrzeb żywnościowych rosnącej populacji trzeba efektywniej i racjonalniej wykorzystywać dostępne zasoby. Jedną z możliwości jest właściwa ochrona roślin uprawnych, w celu uzyskania jak najwyższych plonów. Jest to o tyle istotne, że jak wykazują badania naukowe, w ciągu roku straty powodowane przez choroby, szkodniki i chwasty, w przypadku braku ochrony, mogą obniżyć potencjalne zbiory aż o 73 proc. Niestety obecnie, pomimo stosowania pestycydów szacunkowy poziom strat w skali naszego globu jest nadal wysoki i wynosi ok. 34 proc. Dlaczego tak się dzieje? Otóż statystykę tę drastycznie zaniżają regiony, w których kultura rolna jest na niskim poziomie, a ochrona jest minimalna. Oczywiście w krajach wysoko rozwiniętych straty są niewielkie i zazwyczaj nie przekraczają 10 proc. Należy również podkreślić, że skutkiem zaniedbań w ochronie jest gorsza jakość ziemiopłodów, która w skrajnych przypadkach może powodować całkowitą ich nieprzydatność do spożycia, zarówno przez ludzi, jak i zwierzęta. Drastycznym tego przykładem może być skażenie ziarna zbóż lub kukurydzy przez tzw. mikotoksyny, czyli wydzieliny grzybów chorobotwórczych atakujących te gatunki uprawne. O randze problemu najlepiej świadczy fakt, że maksymalne dopuszczone normami zawartości dla najczęściej występujących mikotoksyn (aflatoksyna M i B, deoksywalenon, ochratoksyna A, czy zearalenon) wahają się od 0,05 do 1750 mikrogramów na kilogram ziarna lub produktów z niego wytworzonych. Dla porównania warto wiedzieć, że pchła waży 500 mikrogramów, a mrówka aż od 3000 do 7000 mikrogramów.
Precyzyjna ochrona
Często przeciwnicy chemicznej ochrony kwestionują jej zasadność i postulują znaczące jej ograniczenie. Lekarstwem na podniesienie poziom produkcji żywności miałby być wzrost potencjału plonotwórczego roślin uprawnych, poprzez prace hodowlane nad nowymi plenniejszymi odmianami. Niestety działania takie nie są w stanie rozwiązać problemu. W ostatnich kilku dziesięcioleciach, dzięki intensywnym pracom hodowców, potencjał plonotwórczy roślin znacząco wzrósł w i możliwości w tym zakresie są już bardzo niewielkie. Ponadto nowe, plenniejsze odmiany, są bardziej wrażliwe wymagają intensywnej i precyzyjnej ochrony tak, aby mogły w pełni wykorzystać swój potencjał w zakresie wysokości i jakości plonu.
Zrównoważona uprawa
Podsumowując należy stwierdzić, że w skali całej planety nie można drastycznie ograniczyć lub zaprzestać stosowania środków ochrony roślin, ponieważ spowoduje to drastyczny spadek plonowania roślin oraz pogorszy jakość plonów. Środki ochrony roślin bezwzględnie trzeba jednak stosować bardziej racjonalnie, w oparciu o najnowszą wiedzę naukową, co zapewni oczekiwane efekty ekonomiczne producentom oraz pełne bezpieczeństwo konsumentom.